Symbole Sydney – gmach Opery

Tak jak każdy kojarzy Nowy Jork ze Statuą Wolności, a Paryż z Wieżą Eiffle’a, tak również Sydney ma swoje rozpoznawalne na całym świecie symbole. Myślę, że są to znaki rozpoznawcze nie tylko dla tego miasta, ale także dla całej Australii. Metropolia ta jest bowiem najbardziej popularnym miejscem pod względem turystycznym na całych Antypodach. Największy australijski port lotniczy, znajdujący się 9 kilometrów od jej centrum w 2018 roku obsłużył 44,4 miliona pasażerów. Miasto to przyciąga podróżników ze wszystkich zakątków kuli ziemskiej. A jednym z jego głównych i kojarzonych chyba wszędzie symboli jest gmach opery.

Muszę przyznać, że zrobił on na mnie niesamowicie duże wrażenie. Jednak… z daleka. Często przeglądając zdjęcia na stronach internetowych, czy widząc w telewizji transmisję pokazu noworocznych fajerwerków z Sydney, wyobrażałam sobie, jak to jest zobaczyć ten budynek na żywo. Czy rzeczywiście jest tak majestatyczny jak na ekranie. Zawsze też myślałam, że jest to jedna budowla, ale prawda okazała się być zupełnie inna. Operę można obejść z każdej możliwej strony a także zobaczyć ją, płynąc promem na pobliską stację w Circular Quay. Jakie było moje zdziwienie, gdy okazało się, że słynna konstrukcja nie stanowi jedności, a składa się z trzech osobnych części.

• 

• 

W mediach zawsze ukazywano ją z lotu ptaka albo od strony pobliskiego mostu Harbour Bridge. Z tej perspektywy i ze względu na charakterystycznie ułożony dach faktycznie może się wydawać, że jest to jeden budynek. Jednak jeżeli podejdziemy bliżej, okaże się, że to nieprawda. Dach gmachu, wyglądający z daleka jak skrzydła ptaka, pokryty jest płytkami ceramicznymi, które lśnią w blasku promieni słonecznych. Opera, zaprojektowana przez Jørna Utzona – architekta pochodzącego z Danii, którego wyłoniono na drodze konkursu spośród 233 kandydatów mieści się przy dużym placu. Z drugiej jego strony widzimy charakterystyczną skałę – Tarpeian Way. Jej nazwa pochodzi od słynnego skalistego zbocza znajdującego się na rzymskim Kapitolu. Było to miejsce, z którego w czasach starożytnych zrzucano więźniów w przepaść za składanie fałszywych zeznań. Na szczyt australijskiej skały prowadzą kamienne schody zbudowane w latach 80 XIX wieku. Ikona miasta, składająca się głównie z betonu, stali i szkła jest malowniczo położona nad Zatoką Port Jackson. Konstrukcję tę budowano od 1959 do 1973 roku, jednak ostatecznie wykańczano ją jeszcze w latach 90 ubiegłego wieku. Praca ta pochłonęła aż 102 miliony dolarów, chociaż jej początkowy budżet przewidziano na zaledwie 7. Ekspresjonistyczny budynek mieści w środku pięć sal, w których odbywają się różne koncerty i przedstawienia baletowe.  Ze schodów przed operą widać także nowoczesne wieżowce górujące w oddali w dzielnicy biznesowej (CBD) i promenadę z licznymi restauracjami, położonymi tuż nad rzeką.

Co ciekawe, wieczorem miejsce to zmienia się w niezwykle klimatyczny Opera Bar. Żeby wejść do niżej położonej strefy, należy okazać dokument potwierdzający naszą pełnoletność, o czym pisałam już we wpisie: 5 rzeczy, które warto wiedzieć o Australii. Wzdłuż zbiornika wodnego znajdziemy szereg stolików, przy których można usiąść i podziwiać te niezapomniane widoki. Jest to miejsce spotkań zabieganych na co dzień mieszkańców Sydney. A raczej było. Miałam to szczęście zobaczyć tę lokalizację w czasie pełnej świetności, głośną, wesołą mieniącą się od pobliskich świateł. Teraz niestety jest ona zamknięta ze względu na epidemię koronawirusa. Mam jednak nadzieję, że szybko ponownie się otworzy. Zamawiamy po egzotycznie brzmiącym drinku i siadamy przy akurat zwalniającym się miejscu na kamiennym murku tuż przy wodzie. Z jednej strony światła bijące od pobliskich wieżowców, z drugiej podświetlony gmach opery, a z trzeciej mieniący się w różnorakich barwach most Harbour Bridge. Jest to widok, który myślę, że zostanie ze mną na zawsze.