Sydney – przydatne informacje

Najpierw parę słów o Sydney… Metropolia ta leży na wschodnim wybrzeżu kontynentu i jest stolicą jednego z sześciu stanów – Nowej Południowej Walii (NSW). Jest to również największa aglomeracja w Australii pod względem liczby ludności, liczy ona około 5,3 miliona mieszkańców. Malowniczo położone miasto, między Pacyfikiem, a Górami Błękitnymi jest także ważnym ośrodkiem biznesowym, handlowym i kulturalnym. To właśnie tutaj odbyły się Letnie Igrzyska Olimpijskie w 2000 roku. Co ciekawe metropolia ta, jak i cały stan została założona jako pierwsza osada w 1788 roku.

Widok na wieżowce w Sydney

Myślę, że Sydney jest najbardziej rozpoznawalnym australijskim miastem. Kto nie kojarzy charakterystycznego gmachu Opery czy mostu Harbour Bridge, położonego nad zatoką Port Jackson?

Widok na panoramę Sydney

Jest to miejsce wyjątkowe. Nowoczesne, ale skrywa także elementy starszego budownictwa, jak chociażby dzielnica The Rocks, znajdująca się tuż przy moście Harbour Bridge. Czy okolica Paddington z kolorowymi, szeregowymi domami w stylu wiktoriańskim i pubami przy ulicy Oxford Street. Będąc tam, na pewno czuć bliskość Europy. Poruszając się po Paddington Street, miałam wrażenie, że przeniosłam się do stolicy Wielkiej Brytanii,

miejsce to klimatem bardzo zbliżone jest do londyńskiego Notting Hill. Chociaż z drugiej strony myślę, że także azjatyckie kraje zostawiły po sobie ślad. Oprócz wysokich wieżowców w dzielnicy Circular Quay zauważyłam dużo szerokich, wielopasmowych dróg, bardzo często na ogromnych, betonowych podwyższeniach, wznoszących je ponad budynki. Widok ten bardzo przypominał mi ulice Bangkoku. Myślę więc, że w tak dużym i zróżnicowanym mieście każdy znajdzie coś dla siebie.

Lot:

Lot do Sydney trwa bardzo długo i niestety jest dość męczący. Nie obędzie się także bez przesiadek. Podróżowałyśmy liniami Scoot należącymi do Singapore Airlines, cieszącymi się niezbyt przychylną opinią m.in. za brak posiłków na pokładzie. Wylot odbył się z Berlina – lotnisko Tegel i podzielony był na dwie części. Najpierw trasa Berlin – Singapur (13 godzin), potem 3 godziny na przesiadkę na lotnisku Changi, żeby następnie wyruszyć do Sydney, co zajęło kolejne 8 godzin.  Oczywiście do stolicy Nowej Południowej Walii można także dolecieć z Polski, np. z Warszawy. Wiąże się to jednak z wyższymi kosztami.

Matcha latte Starbucks

Nocleg:

Naprawdę bardzo dobrą lokalizacją okazała się dzielnica Potts Point i położony przy Darlinghurst Road hostel Jackaroo. Obiekt znajduje się dosłownie obok stacji metra Kings Cross. W okolicy można znaleźć dużo sklepów, barów czy kawiarni. Ceny noclegów w tej okolicy są też na pewno niższe niż w ścisłym centrum, a spacer do opery zajmuje około 30 minut i pozwala zobaczyć po drodze Królewski Ogród Botaniczny.

Królewski ogród botaniczny w Sydney

Transport:

Będąc w Sydney warto zainwestować w kartę Opal. Jest ona bezpłatna, trzeba jednak doładować ją za minimum 20 dolarów australijskich, żeby móc z niej korzystać. Umożliwia nam poruszanie się autobusami, pociągami, metrem, a także promem na terenie miasta. Kartę można uzyskać w wielu sklepach, czy kioskach (lista miejsc jest dostępna na stronie internetowej), a także przez internet. My swoją zdobyłyśmy jeszcze na lotnisku. Zazwyczaj płaci się około 2 do 3 dolarów za przejazd, wyjątek stanowi podróż z/na lotnisko, za którą musimy zapłacić 18 dolarów.

Jedzenie:

Fani ciekawej kuchni i oryginalnych potraw będą tutaj zawiedzeni. Oczywiście jedzenie zamawiane w restauracjach jest naprawdę pyszne i różnorodne, można znaleźć lokale tajskie czy włoskie. Najczęściej jednak w karcie obecne jest fish&chips i burger, czyli dania typowe dla kuchni angielskiej czy amerykańskiej. Na próżno szukać specjałów typowych dla kuchni australijskiej. Chyba jedyną rzeczą jaka przychodzi mi do głowy jest stek z kangura, którego nie miałam jednak okazji posmakować (myślę, że odwagi również).

Ceny:

Niestety ceny produktów w Australii są dość wysokie. Myślę, że można je porównać do tych w krajach Europy Zachodniej. Przykładowo za gałkę lodów w Ben&Jerry’s zapłacimy 6 dolarów australijskich, a za pizzę w knajpie 20. Wybierając się do marketu też musimy liczyć się z obciążeniem portfela.  Kto jednak liczy pieniądze na wakacjach?

Lody z Ben&Jerry's

4 odpowiedzi na “Sydney – przydatne informacje”

  1. Oj oj !!!!!Bardzo zachęciłas mnie do podróży do Australii ,nie wiem czy kiedykolwiek uda mi się tam pojechać (podobno nigdy nie mów nigdy)Ja oczywiście zjadłabym chętnie stek z kangura !Czekam na więcej ciekawostek 😉

    Polubienie

Dodaj komentarz